zboża w diecie psa, czy karma bezglutenowa to dobry wybór?
Posłuchaj…
lub przeczytaj:
👻Gluten. Brzmi trochę jak obraza, prawda?
Łączymy go ze zbożami, głównie z pszenicą (kamut, durum, samopsza, płaskurka, orkisz), owsem i jęczmieniem. Rozpocznijmy naszą edukacyjną drogę od zwalczenia mitu, bo
gluten nie występuje w stanie wolnym w tych produktach,
ale z połączenia wody z białkami: prolaminy oraz glutaminy, wiąże wtedy CO2, a powstałe ciasto nabiera objętości i się nie rozpada, jak ma to miejsce choćby w przypadku mąki ziemniaczanej. →Proces ekstruzji stosowany w produkcji karmy faworyzuje „puchatość”, ponieważ zwiększa się objętość tworząc ułudę dużej ilości, wzrasta atrakcyjność wizualna, ponieważ krokieciki stają się powtarzalne i równiutkie, a do tego po wysuszeniu – kruche. Na tyle stwarza to produkt doskonały, że
gluten dodatkowo się nawet dosypuje!
Sam w sobie jest naturalnie ciężkostrawny, a jeszcze te dodatkowe niestrawione pektyny w teorii wywołują reakcję systemu odpornościowego, który dodatkowo obciążany, traktuje te wolne substraty jak wroga i powstaje tak zwana enteropatia glutenozależna, realnie bardzo rzadko występująca (u ludzi nazywana celiakią). Charakteryzuje się zniszczeniem kosmków jelitowych i zespołem braku wchłaniania substancji odżywczych z pokarmu, co doprowadza do wyniszczenia oraz nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizmu. Nagminnie upraszcza się schorzenia jelit stawiając „źródłowy znak równości” w przypadku nieprawidłowości trawiennych – nie skupiając się na jakości i przetworzeniu jedzenia, które powoduje →dysbiozę jelitową – tylko szuka się nowej karmy, przykładowo bez zbóż. Fakt, początkowo ta zmiana może przynieść ulgę, ponieważ uwolnienie od niestrawionego glutenu powoduje lepsze samopoczucie, ale flora jelit nie da się oszukać i nadal upomina się o wartościowe jedzenie; i stąd mamy powtarzalność problemów nie tyle gluteno-zależnych, co wypływających z przetworzonego i bezwartościowego pokarmu. Należy znaczyć przy tym, że dla większości populacji zwierzęcej gluten nie stanowi zagrożenia i jest zwyczajnie wydalany zwiększając tylko masę kałową. Lecz będąc obiektywnym, wspomnimy że w ciągu kilku ostatnich lat zaobserwowano inną wrażliwość na gluten – reakcję nie dającą objawów niszczenia układu trawiennego, ale wpływającą na złe samopoczucie kojarzone z ciężkością i spadkiem energii, mimo dość dużej wartości energetycznej zboża. Czy faktycznie podstawowy produkt zbożowy nagle stał się trujący? A może zadajmy pytanie inaczej:
co wywołało tę epidemię? kiedy to się zaczęło?
Badań nie prowadzi się na zwierzętach, na szczęście ogranicza się ich udział w eksperymentach. Wiedzę możemy oprzeć na ludziach i tu istnieją niezbite dowody, że od lat ’50 liczba chorych wzrosła 4krotnie, dlatego skupmy się na czynnikach zmiennych, zewnętrznych:
- gdy zaprzestano konstruowania bomb, azotany i azotyny zostały zastosowane na polach uprawnych
- rośliny rosły lepiej i szybciej, ale były mniej odporne na pasożyty i zastosowano jako antidotum herbicydy i pestycydy
- łodygi nie były w stanie utrzymać nasion więc wprowadzono nowe, lepsze ich odmiany; mocniejsze, zawierające więcej glutenu (nawet 7-krotnie), który stał się na potrzeby produkcji bardziej rozciągliwy i nienaturalnie lepki, a wręcz gumowaty
- wtargnęło GMO, tworząc zboża odporne również na glifosat (pod handlową, szumną nazwą Rundup)
- standardem staje się ukrywana desyfikacja, czyli chemiczne dojrzewanie z użyciem powyższego produktu. Instytut Generations Futures (Francja) dowiódł, że zbożach, płatkach, piwie (→ drożdże piwne), soi – znajduje się on w ilościach iście diabelskich, co powoduje, że jedzenie mające być zdrowe, okazuje się trucizną, a krąży w powietrzu, wodzie i glebie.
- glifosat nie dość, że jest antybiotykiem to jeszcze
- podszywa się pod glicynę i wnika do komórek, niszcząc je ( →tu abstarkat Stephanie Seneff z MIT)
- wiąże metale: cynk, żelazo, kobalt, lit, magnez, kwas foliowy- powoduje to ich brak w organizmie oraz wypłukiwanie witamin B i C ( i tu info, że chorzy na celiakię przejawiają brak właśnie tych substancji)
- gdy szaleje skąd-inąd chwalebna w założeniu zielona rewolucja = dochodzi do wzrostu produkcji rolnej za wszelką cenę, by wyżywić świat, gdzie
- sprzyja się możliwościom tonażowym i potęgom, czyli systemowi koncernowemu faworyzując szkodliwe ale opłacalne regulacje = tworzy się oligopolum (mówi o tym: Jennie Club, Food), a usuwa się pojedynczych producentów z uprawianymi dotąd prastarymi odmianami roślin, wykazując ich słabą zyskowność.
- produkuje się szybko, dużo i tanio + ma się nie psuć, szybko rosnąć. Stare metody są obarczone wydłużonym czasem dojrzewania, przyrządzania, psuciem, a tym samym ogromnym ryzykiem finansowym.
więc – czy – aby – to gluten?
A wracając na nasze podwórko: rynek rozwija się w nieprawdopodobnym tempie opierając się na trendzie, że gluten to wróg – rozpoznał szansę, by po raz kolejny dokonać kolejnej segmentacji półki z karmami, i stworzyć kategorię „gluten free” jak „low carb” , „low fat” , „dla szczeniaków” albo z podziałem na rasy. Musimy pamiętać, że to znowu marketing, wprowadzanie tzw CatMan, czyli cathegory management, który w swojej filozofii ma nam pomóc dokonywać wyborów, a w rzeczywistości to wprowadza zamęt, i już sami wiemy – nic. A ostatecznie; gdy nie możemy się zdecydować, może kupimy dwa opakowania zamiast jednego? I kiedy na spokojnie, →przestudiujemy etykietę, okaże się, że to ten sam skład, a nawet producent, ale tylko inna naklejka!
alternatywa groszkowa
Zastępnikami zbóż stają się soja, grochy, fasola, bób, łubin = rośliny strączkowe zawierając w sobie dość znaczną ilość białka roślinnego są wyposażone w dość osobnicze mechanizmy obronne, którymi są lektyny i leguminy, których większość dezaktywuje się pod wpływem temperatury ( o tym można przeczytać wszędzie w przestrzeni internetu) cechują się zdolnością (cyt: agro.icm.edu.pl ) do aglutynacji erytrocytów i komórek nowotworowych (..) U wielu gatunków nasion strączkowych do tzw aminokwasów „deficytowych” należą przede wszystkim metionina, a następnie cysteina, a za to dwa razy więcej lizyny. Przy długim skarmianiu lizyna bywa kancerogenna, a jej opozycją jest arginina. Rośliny strączkowe dają dwukrotnie większe plony niż rośliny zbożowe, zawierając tym samym dwa razy więcej białka, jednak przypuszcza się że toksyczność inhibitorów nasion strączkowych polega na częściowej dezaktywacji enzymów proteolitycznych przewodu pokarmowego wpływając na znaczne obniżenie przyswajanie tych białek.
Wniosek jest prosty i oczywisty; dywersyfikacja i świadome ograniczenie wszelkich nasion jako źródła węglowodanów, ale nie oznaczającej definitywnej rezygnacji z nasion strączkowych ani zbożowych. Umiar i wiedza to droga do właściwego żywienia naszych psich Pupili.