olejki eteryczne, aromaterapia dla psa i kota

ZAPACH RZECZ INDYWIDUALNA

Woń🌹róży damasceńskiej czy🌾 tataraku nie każdemu będzie się podobał, a damski 🌼lyang-lyang dla innych będzie wręcz agresywny i odstraszający. I równie trudno nam zrozumieć, jak można nie lubić lodów śmietankowych albo 🌸zapachu lawendy, który jest nieodłącznie związany z latem i relaksem, i jak to możliwe że ten zapach niektórym kojarzy się z 😶‍🌫️mokrą szmatą?

Leczenie olejkami eterycznymi i produktami ziemi nazywamy →zoofarmakognozją (zoopharamacognozy).  Podstawą jest niezmuszanie i niezachęcanie zwierzęcia do wąchania. To przymuszanie rodzi  destrukcję intencji, ponieważ olejek eteryczny ma sprawić bezwzględnie przyjemność. Pod tym względem aromaterapia jest dość kłopotliwa, a do tego dołóżmy kolejną cegiełkę

gdzie DOWODY?

jak to wytłumaczyć?  Niestety w tym przypadku słowo „działa” jest niewystarczające, a udowodnienie tego procesu punkt po punkcie nastręcza niebywałych kłopotów;  jedyne co widzimy to początek (zjedzenie/powąchanie) i koniec (reakcja organizmu). Po drodze następuje tyle poziomów reakcji, i domniemywanych związków przyczynowo skutkowych, że staje się wszystko mało przekonujące. Do dziś istnieje niebywały opór, by uznać to za naukę, ponieważ ją winno się udowadniać na podstawie doświadczeń i znanych reakcji (bio)chemicznych. Dlatego ani aromaterapia, ani zoo farmakognozja nie jest nauka, ale wiedzą.

DZIAŁANIE

to słowo klucz, które dla medycyny naturalnej jest certyfikatem zaufania. Dodajmy jeszcze bezpieczeństwo stosowania i osiągamy satysfakcję. Czy można takie grono odbiorców nazwać naiwnymi? Takie stwierdzenie jest trochę niepoważne, ponieważ wiele leków jest obecnie wykorzystane na niektóre schorzenia, a pojawiło się to zastosowanie zupełnie przypadkowo „przy okazji” leczenia kierunkowego w zupełnie innej chorobie. Działa?- Działa! Więc dlaczego nie podchodzimy do medycyny naturalnej w ten sam sposób? – pomaga, więc stosujemy bez szkody. Najlepiej do momentu, gdy organizm się wysyci (zwierzak przestanie wykazywać zainteresowanie) , czy kilka lub też -naście „sesji” w przerwach co 24godziny albo co kilka dni.

DUCH OBSERWACJI

jest stale obecny przy aromaterapeutycznej pracy; to radość, ulga zwierzęcia, satysfakcja i nagroda w jednym. Olejki eteryczne oddziałują na wiele narządów równocześnie (→efekt entourage), rozpoczynając od najbardziej skomplikowanego -układu nerwowego. Zapach się ulatnia, a jego działanie funkcjonuje w organizmie właśnie jak duch. Wieloetatowość powoduje, że dokładny opis mechanizmu przerasta możliwości badawcze. W przypadku leku jest znacznie prościej; to kwestia rozchodzenia się substancji czynnej i śledzenia jego akcji i rozpadu.

Olejek eteryczny to nie obietnica właściwej reakcji,

to wybór zwierzęcia, a nie nasz.


RADY & PORADY:

🌷Rozpocznijmy naszą przygodę od tych najprostszych leków eterycznych (goździk, cytryna, laur, geranium, lawenda, sosna, tuja)

🌷Sprawdzajmy skład na etykiecie, ponieważ nawet te kupione w aptece pod hasłem „olejek eteryczny lawendowy” mogą w składzie mieć inne olejki albo chemiczne zapachy, czasem zwane „zgodne z naturalnym” – to dyskwalifikacja dla naszej pracy

🌷zastępujmy na próbę olejki pochodzenia roślinnego, ziołowymi odpowiednikami (olejek tymiankowy- suszonym tymiankiem, olejek czosnkowy- ząbkiem czosnku, olejek cytrynowy- skórką z cytryny) i zaoferujmy pupilowi roztarte w dłoni i zaobserwujmy jak zareaguje

🌷Wypróbujmy hydrolaty lub napary, szczególnie u kotów, ponieważ one bardzo źle reagują na nadmiar. Z tego tez powodu ani kotu ani psu nie fundujemy olejków doustnie (chyba, że same się na to zdecydują i lizną)

Więcej psiakiwzen  oraz na herbiness