leczenie ziołami – czy ma to sens?
Posłuchaj…
lub przeczytaj:
Nie będziemy tworzyć wpisów kosztem innych, mądrych ludzi, którzy na codzień są naszymi mentorami, a swoją nieprawdopodobną wiedzą się dzielą z każdym zainteresowanym. Dlatego dziś wpis niecodzienny, ale niebywale wartościowy. Jest cytatem dr. Henryka Różańskiego, Medycyna dawna i współczesna (wpis oryginalny →tu). Poniższy tekst z 2014 roku jest nowatorski i wykraczający poza ówczesną, bezkrytyczną interpretację badań, fantastycznie zarysowuje problem →złej nauki, porusza kwestię →reklamy & mody na super-zioła i jak rozsądnie podejść do zagadnienia leczenia nimi.
„Uważam, że nie można bezkrytycznie przenosić wyniki badań uzyskane na modelach komórkowych, liniach komórek nowotworowych, wyselekcjonowanych szczepach mikroorganizmów in vitro, a nawet te które otrzymano podczas badań na zwierzętach o odmiennym metabolizmie, np. szczurach, przeżuwaczach, czy myszach. Tak samo nie przemawiają do mnie do końca rewelacyjne doniesienia na temat toksyczności wyodrębnionych substancji z roślin, które zadawano na kultury komórkowe, cząsteczki DNA, roztwory enzymów, czy bakterie modelowe, obserwując np. mutagenność, czy inhibicję. Do wszystkiego trzeba podejść rozsądnie, popatrzeć na stężenie substancji w roślinie, potem w preparacie z niej uzyskanym, sposób podania, interakcje, mnogość kolejnych towarzyszących substancji, wypadkową wielu działań, liczne jednocześnie zachodzące reakcje biochemiczne itd. Dlatego też tak cenne są wiadomości z zakresu etnobotaniki, etnomedycyny i etnofarmakologii. Historyczne, wielowiekowe stosowanie roślin jest wiedzą, której nie możemy zatracić. Współczesne danemu pokoleniu badania nad właściwościami roślin tak naprawdę w większości przypadków potwierdzają sens ich stosowania w medycynie. Dają poczucie naukowego uzasadnienia użycia preparatu ziołowego w leczeniu określonej choroby.
Nadinterpretując niektóre wyniki badań, a co gorsze doniesienia lub tylko komunikaty – pochopnie zniszczono oblicze lecznicze wielu roślin, lepiężników, podbiału, żywokostu, kopytnika, kamfory, tataraku, a nawet ostatnio cynamonu. Czasem sięgając do źródła powielanej informacji, w końcu uznanej za ogólnie wiadomą prawdę można dostać szoku, że pochodzi ona z abstraktu, lub nigdy nie doczekała się pełnej publikacji lub co gorsze – wywodzi się z krótkiego komunikatu.
Oczywiście badania są potrzebne, poznawanie mechanizmów działania ziół daje nam poczucie wyjaśnienia wielu efektów farmakologicznych. Opis staje się wtedy naukowy, choć z punktu widzenia biologa tłumaczenie wielu procesów, np. działanie przeciwbólowego większości substancji syntetycznych i naturalnych inhibicją cyklooksygenazy prostaglandynowej – wydaje się naiwne, zważywszy na złożoność całokształtu procesów biochemicznych, jakie zachodzą w naszym organizmie. Wyjaśnianie skomplikowanych procesów stanu zapalnego, bólu, wysięku, za pomocą kilku poznanych niedawno reakcji kaskadowych i potem mechanizmu działania substancji leczniczych jest czasem tak naiwne, że zastanawiam się, czy autor powielający te zdania jest tak naiwny, czy tylko bezwiednie odtwarza te informacje, bo tak go nauczono na studiach?. Niektórzy wykładowcy próbujący wnikać w trudne i powiązane ze sobą szlaki metaboliczne tak często puszą się wtedy, ach jacy są mądrzy, jacy akademiccy, ale jak się zacznie im zadawać pytania bardzo szczegółowe – to pękają jak balon, uchodzi z nich wtedy powietrze. Okazuje się, że biochemia jest tak trudna, że formułki z podręczników nijak się mają do potężnej puli procesów biologicznych, których nikt tak naprawdę nie jest w stanie pojąć i poznać.
Prowadząc wykłady na temat działania ziół i różnicy między fitoterapią a homeopatią często przywołuję dwa slajdy. Na pierwszym jest tekst:
Allopatyczne leki ziołowe wpływają na organizm przez oddziaływanie na swoiste miejsca receptorowe, znajdujące się na powierzchni komórek. Jest to teoria Paul’a Ehrlich’a (1854-1915), wg której substancja chemiczna może wywrzeć swoje działanie farmakologiczne dopiero po połączeniu się z określonym miejscem żywej materii.
Na teorii Ehrlich’a oparty jest sens działania leków oficjalnych we współczesnej medycynie. Nie ma w niej mowy o gospodarce i równowadze energetycznej, sile witalnej lub innym niematerialistycznym oddziaływaniem leków na organizm.
Te dwa zdania to podstawa farmakologii. Jednakże na czym opiera się farmakologia? Jak wynika – na teorii Paula Ehrlicha. Wszystkie badania zmierzają więc do takiego wyjaśniania mechanizmu leków. Teoria ma to do siebie, że może być w przyszłości obalona.
Drugi slajd ma treść następującą:
“Fitoterapia (w tym floroterapia, gemmoterapia, rhizoterapia) posługuje się preparatami przygotowanymi ze świeżych, mrożonych lub suchych części roślin. Preparaty fitoterapuetyczne przygotowane są wg zasad ogólnie przyjętych w farmacji galenowej i podawane zgodnie z prawidłami oficjalnej fitofarmakologii. Leki z ziół allopatyczne to środki przeciwne do objawów choroby wg założenia contraria contraribus curantur (przeciwne leczy się przeciwnym), przyjętego w medycynie oficjalnej. Jest to przeciwstawne do założenia homeopatii, wg którego należy podawać bardzo małe dawki środków działających podobnie do występujących objawów choroby: similia similibus curantur (podobne leczy się podobnym). W homeopatii nie leczy cząsteczka materialna, na próżno jej szukać.” Potencjalizacja i wytrząsanie preparatów homeopatycznych ma za zadanie wybić z cząsteczek energię leczniczą i przekazać ją do ośrodka (laktozy, wody, alkoholu). To energia zawarta w substancji, a przeniesiona do ośrodka ma leczyć, a nie materialna cząsteczka. Zatem zasady homeopatii nie mogą być obecnie i za pomocą współczesnych metod badawczych wyjaśnione. Nie mogą być obalone, ani potwierdzone. To jest zupełnie inna koncepcja, zbyt trudna dla “materialistycznych umysłów”. Jeżeli procesy biologiczne zaczniemy wyjaśniać na poziomie atomów i elektronów (w przyszłości biologia atomowa, biologia elektronowa; obecnie mamy biologię molekularną) to wtedy prawdopodobnie poznamy oblicze homeopatii. Wtedy jednak będziemy mogli dużo powiedzieć o duszy, vis vitalis (sile witalnej), a może nawet duchach, o siłach które decydują o łączeniu się elektronów i atomów (nie w proste związki, lecz w skomplikowane makrocząsteczki i organelle), zasadzie powstawania i hierarchii stanów uporządkowania materii itd. Dawniej człowiek też nie widział cząsteczek, bakterii, wirusów, zarodników. Nie miał pojęcia, że takie struktury istnieją. Tak naprawdę niedawno poznano strukturę komórek (nie do końca). Możliwe to było dzięki skonstruowaniu mikroskopów. Wciąż jednak świat biologii nas zaskakuje, podobnie jak chemii, czy fizyki. Stale naszym ograniczeniem poznawczym jest aparatura. „