gdy nic nie pomaga, a wyniki dalej złe

posłuchaj 🎧

lub przeczytaj 👓

 

… albo jeszcze gorszej mimo stosowania właściwej! zdywersyfikowanej diety, raczej nisko-węglowodanowej, czy podawania objawowych leków albo wspomagającej suplementacji , przynosi naszemu kotu/psu znikomą ulgę i słaby efekt. Mało tego, objawy kliniczne i obraz biochemii staje się niepokojący, albo jakby stał w miejscu, a Pupil czuje się… jakby lepiej, ale „szału nie ma”. Złota zasada każdego leczenia, czy kuracji:

kiedy po 7-10 dniach nie widać znaczącej poprawy = niewłaściwie dobrana terapia

Leki działają szybko, ponieważ do 2 dni, a suplementy około tygodnia. Gdy takowej poprawy nie ma, albo następuje zaostrzenie- nie wolno nam tego ignorować. Jesteśmy wyposażeni w rozum, a nawet intuicję, by z tych dobrodziejstw korzystać, a nie być opieszałym w ocenie. To my jesteśmy odpowiedzialni z naszego Futarzka, nie czekajmy: nie  zrzucajmy tego na „kogoś”🥷🏿, kto nam podpowie, uspokoi nasze obawy. Ten niepokój winien czemuś służyć. A wiemy, że ze strachu skłaniamy się ku wygodnictwu, o czym pisaliśmy przy okazji →wyborów związanych z jedzeniem. Zadawanie pytań, odczuwanie wewnętrznej obawy-  nie wiąże się wcale z super-inteligencją, tylko  empatią,  zwykłym „chciejstwem”.

Brak zgody na krzywdę naszego Pupila i poszukiwanie rozwiązań,
jest aktem odwagi i świadectwem wrażliwości.

Wracając, i kontynuując wątek nie/właściwej terapii przypominamy, że leki zarządzają chorobami, one pomogą łagodzić objawy, świetnie sprawdzają się w stanach ostrych i zagrożenia życia; to ludzkie niebywałe osiągnięcia naukowo-medyczne! Jednak „kto bierze lekarstwa, musi leczyć się dwa razy: raz z choroby i raz z lekarstwa” (cyt. W. Osler), i w ten nurt wpisuje się mnóstwo pozycji zapisywanych naszym zwierzakom: IPP na obniżenie kwasowości żołądka, antybiotyk, steryd, zapobiegawcze środki przeciwpasożytnicze, obniżające odpowiedź immunologiczną- istektycydy, →GABApentinum na „objawy różne” oraz równie chętnie metronidazol bez świadomości jego konsekwencji. Jednakże i naturalne wsparcie to nie cuda nad cudami, mogą stać się w przesadzie →znaczącym obciążeniem, choć to właśnie rośliny potrafią wskazać drogę, a ich brak akceptu staje się cenną wskazówką i winna nas 🧐zastanowić.  W tym momencie powinniśmy (do czego zawsze namawiamy) racjonalnie i spokojnie porozmawiać ze sobą (i zanotować?📝) patrząc na naszego Pupila:

dlaczego ta terapia nie jest właściwa?

🖌ocenić wizualnie i intuicyjnie jego/jej stan
🖍zastanowić się czy wygląda na szczęśliwego, czy wydaje się czymś wiecznie umęczony
🖋zadać sobie trywialne pytania co do jego/jej objawów
✏️poszukać elementów wspólnych lub wynikowych, co pomogło, a co zaostrza stan
🔓odpowiedzieć na te pytania/notatki
⇒ czyli stać się samozwańczym 🔎detektywem

Nikt, ale dosłownie nikt, Drogi Petloverze, w tym Ci nie pomoże, ponieważ objawy bywają niespecyficzne, rozmyte, są momenty lepsze lub też nasilenia – te ostatnie dają najwłaściwszą ocenę sytuacji,  i korzystajmy także z tych prztyczków jako nauki, drogi do wniosków, własnych obserwacji i opinii. Ponieważ to, że coś pomogło stu psiakom i pięćdziesięciu kociakom, nie oznacza że u naszego Pupila będzie także pełnić oczekiwaną przez nas rolę- to nie oznacza, że z nami coś jest nie tak, tylko zwyczajnie nie tędy droga, szukajmy innej, aczkolwiek zawsze pozostając myślącym detektywem.
Żeby nie zostawić nikogo samego z tym nierozwiązanym problemem, proponujemy wspomóc się naszą →Akademią Pets’Diet, skorzystać z tagów znajdujących się po prawej stronie ekranu, ale tu też  nie ma odpowiedzi na wszystkie pytania…
Jednak podpowiemy, że to pasożyty są najczęstszym rozwiązaniem zagadki „nic nie pomaga, nie jest lepiej”, a na Akademii PD piszemy  jak je próbować →odróżnić od jelita wrażliwego. Nagminnie ograniczamy naszą wiedzę do tych najbardziej popularnych gości jakimi są: →lamblie, glisty, tasiemce. Ignorujemy totalnie zakażenia grzybiczne,🦠pierwotniacze, i nie zdajemy sobie sprawy z popularności i rodzajów przywr🪅 – a potrafią zasiedlać organizmy w ogromnych ilościach, pasożytując na różnych narządach wewnętrznych powodując niedożywienie (przywra jelitowa), fatalne samopoczucie i świszczenia (przywra płucna), zaburzając prawidłowy obraz morfologii (przywra krwi) oraz biochemii (przywra wątrobowa lub motylica). Jednakowoż powtarzamy – bez paniki, rozmawiajmy ze sobą, włączmy racjonalne myślenie, ponieważ niestety →diagnostyka nam w tym nie pomoże.

Jednak gdy decydujemy się na walkę to

dokonajmy tego z  rozwagą godną 🏹STRATEGA a nie  dyletanta

czyli podanie jednorazowe jest tylko rozdrażnieniem i obniżeniem odpowiedzi immunologicznych, a tym samym narażenie na niepowetowane straty oraz zezwolenie na przegrupowanie i odbudowanie pasożytów, które mogą stać się jeszcze bardziej groźne, dlatego wspominana wcześniej przez nas →prewencja co kilka miesięcy jest nieporozumieniem. Jeśli sami nie wiemy, warto skierować się do  kogoś o pomoc, kto zastosuje metody strategiczne, planowane, długofalowe.