
zagłodzony grubasek
Ten antagonizm do niedawna był nie do pomyślenia – a jednak! Ilość tkanki tłuszczowej nie przekłada się na zdrowe życie naszych milusińskich, a wręcz odwrotnie – oponka na brzuszku i szyi jest świadectwem, że robimy mu krzywdę.
Podstawą dobrego żywienia jest właściwy balans i bilans makro- i mikroelementów. Jedzenie jest źródłem energii, które może zostać magazynowe do formy ostatecznej jaką jest tłuszcz. Powstaje on przede wszystkim z węglowodanów, które przekształcają się w cukier, a ten „niespalony” cukier zamienia się w tłuszcz zalegający w komórkach. Natomiast, niewykorzystane tłuszcze zwierzęce, czy nadmiar olei roślinnych nie zostają trawione enzymatycznie przez układ pokarmowy i następuje szybkie pozbywanie się ich z jelitowej zawartości – takie wydalanie nazywane jest tłustym kałem, który przypomina rozwolnienie*. Więc nasze psy i koty nie tyją od tłustego jedzenia, tylko mocno węglowodanowego – a takie właśnie funduje im koncernowy marketing dietetyczny: light=niskokalorycznie, mało smacznie, ale pachnąco syntetycznie 🙁 , byleby napełnić żołądek, który rozciąga się i rozciąga, pragnąc coraz więcej i więcej…
U psów i kotów z nadwagą borykamy się z chorobami towarzyszącymi: bolącymi stawami, wypadającą sierścią, alergiami i chorobami nerek, apatią. Przyczyną, nie koniecznie są choroby wrodzone, ale właśnie zagłodzenie – wynikające z deficytu na poziomie mikro- i makro-elementów, będącymi tzw drugorzędnymi metabolitami. Mimo ich drugoplanowości są nieodzowne w procesie odżywiania organizmu, i są to: aminokwasy egzogenne, pierwiastki, witaminy rozpuszczalne zarówno w wodzie, jak i w tłuszczach obowiązkowo dostarczonych z pokarmem. Zaakcentować tu warto kolejne kuriozum: w karmach „light” oraz „dla seniorów” owszem, mamy cały arsenał dodanych ekstra witamin, tylko co z tego jeśli nie ma niezbędnego nośnika jakim jest tłuszcz zwierzęcy czy nierafinowany olej? Te mikrosładniki naturalnie znajdują się w wartościowym mięsie, roślinach i owocach, które powinny być jak najmniej przetworzone.
Pamiętajmy, nie odchudzimy grubaska wypełniając mu żołądek – wpadniemy w błędne koło. Jedynym wyjściem staje się wartościowe jedzenie, podawane w mniejszych ilościach i częściej, ale o tym piszemy w kolejnym wpisie.
*by zobrazować tę sytuację, warto sięgnąć po własne doświadczenia; kiedy jesteśmy przejedzeni fast-foodem, nasze jelita reagują analogicznie.