zawartość białka w karmie

ILE JEST BIAŁKA W BIAŁKU?

Zawartość białka w karmie i jego źródła.

Poszukując nowej i wartościowej karmy/pożywienia dla naszego psa lub kota, kierujemy się stałymi wzorcami, które pozwalają na uniwersalną i obiektywną ocenę produktu. Takim powielanym, wręcz

symbolem porządnej karmy staje się: →kaloryczność oraz →zawartość białka,

a przede wszystkim jego udział procentowy. W tym momencie należy powiedzieć:

⛔️ stop! temu fałszywemu mitowi selekcji ! 

I tu trochę podstawowej wiedzy: w czystej wołowinie znajduje się niecałe 20% białka, i około 5% tłuszczu, reszta to przede wszystkim woda (płyny). Myśląc logicznie i spójnie: jak osiąga się 30% poziom białka? Dodajmy, że są i takie karmy supermarketowe, które „chwalą” się 40% jego udziałem… Odpowiedź jest bardzo prosta – producenci poszukują tanich zasobników białkowych. Takimi bankami białka są: mączka kostna, pióra, pazury, sierść, kopyta, rogi plus białko roślinne – to istny balon 🎈białkowy na poziomie aż 90%! … cóż z tego że pusty, skoro na etykiecie wygląda imponująco, prawda?

Te 90% białka to nic innego jak bezwartościowa, nieprzyswajalna (tylko max 10% jest wchłaniane), szkodząca i obciążająca układ pokarmowy masa, która przekłada się na choroby układu odpornościowego, z tym związane alergie, choroby stawów, przewlekłe biegunki, i systematycznie wyniszczające niedożywienie. Zwłaszcza koty są wrażliwe na tego typu jedzenie, w konsekwencji zapadając na podstępną i bardzo częstą PNN (→przewlekłą niewydolność nerek).
Karmiąc naszego pupila, a szczególnie →szczeniaka (bo one najczęściej bywają ofiarami pseudobiałek) – szukajmy dobrego białka, które jest przyswajalne i niezbędne – takie białko znajduje się nie w odpadach, czy hydrolizatach, ale w mięsie! Mięso wg definicji to „wszystkie części zwierząt nadające się do spożycia dla ludzi”. I właśnie tu, w mięsie, znajdziemy nieodzowne w utrzymaniu prawidłowych funkcji życiowych – tak zwane →białka/(aminokwasy) limitujące (jak lizyna, tryptofan, metionina, tyrozyna, arginina,…) jakich nie znajdziemy w nie-mięsnych proteinach.

Bo kolejnym, bogatym źródłem protein są rośliny strączkowe (głównie soja), będące bazą karm wegetariańskich, ale także wykorzystywane standardowo w karmach tradycyjnych. Trzeba przyznać, że to dość dobrze strawne białko, ale jego pochodzenie i modyfikacje genetyczne, oraz alergenność, a przede wszystkim brak powyższych niezbędnych białek limitujących – to już zupełnie inny temat.

I tu przestroga dla BARF’owego żywienia, ponieważ jest haczyk w postaci mięsa podawanego w wersji oczywiście surowej jak to w BARF, będącego ostrzykiwanym – zawiera ono hydrokoloidy (→info zewn.) które sprawiają,  że oplecione białko staje się prawie w 20% odporne na trawienie, czyli nieprzydatne i obciążeniowe.

Dlatego nie warto kierować się wyłącznie ilością białka: w karmie →analizujmy skład/składniki/ w BARF jakość produktu/źródło jego zakupu, bo warto zjeść mniej mięsa, ale takiego którego spożycie ma sens.

Jakość białka można policzyć, choć będzie to zadanie z wyzwaniem🦉. We wzorze używa się skrótu BV (ang BiologicalValue) , co w dosłownym tłumaczeniu oznacza biologiczną wartość białka, której podstawą jest bilans azotowy wytwarzany podczas syntezy białka zwierzęcego oraz roślinnego dla potrzeb energetycznych organizmu, i powinien on być zrównoważony – więcej nie odważymy się pisać, ponieważ to już biochemia dla zaawansowanych. Dodamy tylko, że ujemny pojawia się podczas głodówek i niebezpiecznej →fazy katabolicznej. Natomiast dodatni, identyfikowany jest z nadmiarem białka w diecie i określa się często mianem →przebiałczenia (choć to nie takie proste jak sugeruje nazewnictwo)  i niby! oznacza to zbyt wysoką ilość białek w diecie.  Stan taki ma miejsce, kiedy wybieramy słabą mięsnie karmę suchą, albo gdy pies jest karmiony niezbilansowaną dietą →BARF , czy też jej wersją gotowaną. Konsekwencją jest szczupłość, a kolejno nieodwracalne uszkodzenia nerek.  Ale rzeczywistym efektem jest zatrucie metabolicznymi toksynami, czyli niebezpieczny i niekontrolowany wzrost ciał ketonowych oraz amoniaku, bo nie powinniśmy przesadnie żywić białkiem. Dlaczego ? O tym piszemy →tu, i zadajmy sobie pytanie; czy kot będący bezwzględnym mięsożercą w swojej naturze zjada tylko mięso pozostawiając obgryzione kosteczki?

Podsumowując

  z punktu   widzenia chemicznego, nie istnieje taka nadreakcja „przebiałczenia” lub „przebiałkowania”, ale konsekwencja:

– nadmiaru amoniaku (rzutującego na wątrobę) / mocznika (niewydolne nerki i/lub wątroba)

 to zwyczajnie choroba układu pokarmowego, który popełnia błędy, z monotonną  i przez to niewłaściwą, obciążeniową dietą.


Więcej o  białku hydrolizowanym <– tu