
probiotyk, prebiotyk, synbiotyk, postbiotyk czyli FOS, MOS…dla psa i kota
Posłuchaj…
lub przeczytaj:
Zwierzęcy układ pokarmowy różni się od tego ludzkiego: długością i szybkością trawienia, zapotrzebowaniem na pokarmy, wytwarzanymi enzymami oraz rodzajem bakterii zasiedlających jelita. Cechą wspólną i niepodważalną jest rola mikrobioty, ponieważ od jej homeostazy lub rozchwiania zależy funkcjonowanie całego organizmu. W ludzkim świecie mówimy o tym, że jelita są naszym drugim mózgiem – to powiedzenie absolutnie odnosi się także do tej zwierzęcej rzeczywistości, mimo że depresja u naszych Pupili nie jest rozpoznawalna, nie znaczy że nie istnieje. Wszelkie zaburzenia czynnościowe jelit doprowadzają do zespołu nakładania (cyt. za prof. Wojciechem Marliczem), czyli przełożenia na inne układy.
Włos się na głowie jeży, gdy przeanalizujemy, co zalecane bywa w →chorobach układu moczowego, w uciążliwej dla opiekunów i stresującej cały psi organizm →alergii, albo przy →wrażliwym jelicie, czy przysłowiowej puszce Pandory jaką jest →trzustka? – Zawsze to temat wspólny: chemiczne i sztuczne jedzenie, kaloryczne ale puste odżywczo i przeistaczające naszych chorowitków w gastryczne zombi zajadające wszystko, co napotkają na swojej drodze. Stąd taki manifest
🎉należy żywić, nie karmić🎉
MiKROBiOM
Dziś już nie mówimy o jako o mikro-florze, ale nadajemy mu wyższe znaczenie posługując się sformułowaniem mikro-biota, jako skupisko wszelkich organizmów żywych; fauny i flory, organizmów jedno- i wielo-komórkowych. Niektórzy dietetycy posługują się skróconą nazwą „biotom”. Nie jest to prawidłowe nazewnictwo, a udane słowotwórstwo (biotop= siedlisko i biom= obszar zwierzęco-roślinny). Ważność całego środowiska układu pokarmowego – rośnie, a w ludzkiej przestrzeni zdrowia pojawiają się pojęcia takie jak: stres endogenny, psychogastroenerologia, psychodietetyka. Prawda jest taka, że u naszych Pupili o mikrobiocie zdajemy się zapominać. Ignorując ten byt, nawet weterynarze wąskotorowo, skupiają się na korekcie objawów wykorzystując wyłącznie leki. One pomagają , ale to 👓krótkowzroczność, ponieważ nie chodzi o „tu i teraz”, ale o „zawsze i wszędzie”, bo
układ pokarmowy i mikrobiom ze swoimi mieszkańcami – mikrobiotą,
nie jest samotną, zamkniętą wyspą.
Powróćmy do oczywistości: psy są wszystkożercami, a koty (bezwzględnymi) mięsożercami: ich układy pokarmowe akceptują większe ilości białek zwierzęcych i tłuszczy, koteły natomiast wybitnie słabo radzą sobie z węglowodanami (niski poziom amylazy), czy cukrami prostymi (brak u nich enzymu fruktokinazy), a funduje się im to na potęgę w karmach specjalistycznych. Taki rys determinuje u zwierząt inne enzymy i ich proporcje, a także trochę inne bakterie w jelitach, które dla nas ludzi są zbędne, albo toksyczne, ale nie dla naszych pupili. Bo wyobraźmy sobie nas zjadających chorego ptaszka z piórami, czy qpę- co dość często zdarza się psiakom. Te możliwości strawienia tak wysublimowanego😝 menu daje: →niska kwasowość ich żołądków, wspomniane enzymy, a także mikrobom, w skład którego wchodzi dość liczna „grupa pod wezwaniem” do jakiej należą: pierwotniaki, grzyby, wirusy i bakterie, tworzące rzeczony mikrobiom. Najlepiej poznanymi, jednak nie do końca jednoznacznie rozumiemy mechanizmy tych ostatnich. Możemy suplementować, by potencjalnie zwiększyć ich populację i funkcje:
PRObiotyki
= pożyteczne bakterie jelitowe, i są one bohaterami pierwszoplanowymi, pełnią funkcję nadrzędną: to od nich zależy samopoczucie, właściwe trawienie, wydalanie toksyn, prawidłowe odpowiedzi immunologiczne, zachowanie, nastrój, wygląd i zdrowie. Jeśli tych patogennych bakterii jest za dużo mamy do czynienia z jelitem wrażliwym, którego efektem jest dysbioza, czyli zaburzenie stanu prawidłowej mikrobioty- jedynym wtedy ratunkiem jest podawanie i dokarmianie DFM (ang: direct-fed-microbials). Mimo, iż działanie bakterii często kojarzy się z funkcjami enzymatycznymi (o czym poniżej piszemy)- nie mają one zadań trawiennych, i są tzw „nieenzymatycznymi proteinami”. Jednak jesteśmy naiwni sądząc, że zasiedlą się na jałowej glebie, czyli na chorej śluzówce – czyli najpierw regenerujemy, a potem suplementujemy dbając by miały co jeść i by był to pokarm odżywczy a nie przetworzony, bo ten ostatni zabija mikrobom.
Wracając do bakterii, oto te, które lansują się na liderów u naszych zwierzaków:
BACILLUS SUBTILLIS: odporna na działanie kwasu żołądkowego, zmniejsza biegunkę, redukuje nieprzyjemny zapach produktów przemiany materii, obniża poziom fermentacji i substancji gnilnych (fenoli i inoli), utylizuje amoniak w jelitach (https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7168969/). Ta ostatnia funkcja jest bardzo istotna, bo amoniak powstaje z trawienia białek- gdy są to kiepskiej →jakości białka, wtedy układ pokarmowy przerabia bezwartościowe śmieci, i następuje bezsensowne obciążane narządów, a powstały amoniak przekształca się w ketony, co w niewydolności trzustki może doprowadzić do śpiączki i śmierci.
ENTEROCOCCUS = Streptococcus FAECIUM: to paciorkowiec, fizjologicznie występuje w przewodzie pokarmowym i pełni funkcję opozycyjną do antybiotyków, świetnie radzi sobie z mocznikiem powstałym także z amoniaku, o czym pisaliśmy powyżej. Ta bakteria działa w kooperacji z wątrobą (choć jej w tym narządzie nie znajdziemy). Gdy wątroba jest ograniczona funkcyjnie, właśnie ten paciorkowiec dezaktywuje mocznik wydalając nadmiar przez układ moczowy (o tym →tu zewn). Bakteria ta, zwana kałową, co ciekawe, wykorzystywana jest w leczeniu →koprofagii. Bakterie mają naturalną umiejętność „hybrydyzacji genomu” (→więcej), dlatego w przypadku E. faecium jej zbyt duża ilość potrafi stać się szkodliwa. Stąd też ta równowaga bakterii jelitowych jest tak istotna, by zawsze było więcej tych bezwzględnie korzystnych, na przykład z grupy
LACTOBACILLUS, które (ponieważ to cała grupa) zarządza ilością tych niestabilnych bakterii, ale potrafi wyrządzić dużo szkody, szczególnie gdy mamy nieszczelność jelit. O tym piszemy szerzej w →”nagiej prawdzie o probiotykach”
Natomiast: FOS (fruktooligosacharydy), MOS (mannanoligosacharydy), GOS (galaktooligosacharydy) to włókna pokarmowe, będące pożywką dla „dobrych bakterii” to tak zwane
PREbiotyki,
a należą do nich: drożdże, inulina, betaglukany, błonnik, polisacharydy, pektyny i niektóre rośliny, błonnik i →śluzy. Połączenie prebiotyku z probiotykiem nazywamy
SYNbiotykiem ,
a to z powodu synergii pomiędzy tymi podmiotami, które powinny się znaleźć w jelitach – szczególnie tych niesprawnie działających. Bakterie standardowo powinno się stosować nie dłużej niż 10-14 dni z obowiązkową kuracją przypominającą. Lecz ostateczną decyzję, co do długości i częstotliwości terapii powinien podjąć doradca żywieniowy, dietetyk lub lekarz weterynarii. Ostatnio odkryciem okazały się
POSTbiotyki
będące metabolitami powstałymi po lizie bakterii prebiotycznych. Inaczej: to związki czy też produkty odpadowe, które mimo swojego mało ciekawego pochodzenia, mają ogromny wpływ na uruchamianie lub blokowanie czynników sygnałowych w organizmie (czyli na enzymy, hormony, odpowiedź immunologiczną oraz neurologiczną). Takimi postbiotykami jest maślan sodu, krótko łańcuchowe kwasy tłuszczowe (co to →SCFA?) To wręcz niewyobrażalne, że takie „śmieci” stają się mediatorem reakcji alergicznych, odpowiedzi na stres, albo wpływają na ilość wytworzonej insuliny i reakcji na nią, czy też decydują o momencie śmierci komórkowej, o trawieniu czy prawidłowym wchłanianiu. (więcej w temacie postbiotyków można się dowiedzieć na tej stronie →www)
Nie bójmy się dawać naszym zwierzakom (także tym ze →zdrowiejącymi jelitami lub trzustką) jogurtów naturalnych, kefirów, zsiadłego mleka, kwaśnej śmietany, ogórków czy kapusty kiszonej (nie kwaszonej!) albo kimchi. Jest jedna, jedyna zasada – zacznijmy od małych dawek, czyli 1 łyżeczki/10kg m.c. podanej do posiłku. Za dużo „tego dobrego” może objawić się kwaśnym odbijaniem, gazami albo przejściową biegunką. Nie jest to groźne dla zdrowego organizmu, ale po co tak od razu szaleć? Potem
stopniowo należy zwiększyć ilości, albo zaniechać suplementacji jeśli nie jest to właściwy czas.
Sens „biotykoterapii” jest wtedy, gdy nie jest wprowadzona w stanach ostrych , trwa ona przynajmniej 8 tygodni, najlepiej by była rozsądnie poszerzana; dając jej możliwość i swobodę zasiedlania, kolejno doprowadzać do samodzielności organizmu w tym zakresie.
Ciekawostka: zbyt duża ilość bakterii w jelicie to tzw: SIBIO. Jednak dotyczy ono przerostu ich liczebności w skutek nieprawidłowego ciężaru procentowego tych „złych” i „dobrych” bakterii. Ta walka „o palmę pierwszeństwa” ma miejsce w przypadku przyjmowania →metronidazolu (na biegunkę) albo leków IPP (na zgagę, refluks, wrzody). Bardzo często SIBIO towarzyszy chorobom pasożytniczym lub/i autoimmunologicznym. Objawy są bardzo podobne do bolesnego, ściskającego IBS, tyle że brzuch w SIBIO przypomina balon. Jelitu wrażliwemu poświęciliśmy oddzielny →wpis.
🦉więcej o kondycji jelit kocich i psich →tu przystępne info w języku angielskim.
W naszej ofercie:
PRObiotyki z POSTbiotykiem⇑. PREbiotyk⇑. SYNbiotyk⇑
⇑PREbiotyk